Po znacznej przerwie, na początku Nadzwyczajnego Miesiąca Misyjnego, czas odpowiedni by zaistnieć. Na brak zadań nie narzekam, ale raczej spokojnie staram się im wychodzić naprzeciw. Siły do pełnienia misji misjonarz, zresztą jak wszyscy ochrzczeni, czerpie z modlitwy.
Pobiegać nie zapominam, czas na rozmowy, kawę, czy raczej już z wiekiem na herbatę, też się znajduje.
Kwiecień, maj kręciły się wokół pielgrzymki narodowej; około trzydzieści tysięcy pielgrzymów przez prawie cztery dni przebywało w Boffa, by modlić się w naszym maryjnym sanktuarium. Nasza parafia jest pierwszą w Gwinei, tutaj duchacze zaczęli w drugiej połowie XIX wieku ewangelizację.
Kolejne tygodnie pracy skupiały się na zadaniach związanych z końcem roku duszpasterskiego i szkolnego. Początek wakacji był dla mnie dość intensywny, gdyż głosiłem tygodniowe rekolekcje dla kilku sióstr zakonnych. Kolejne tygodnie także były wypełnione, między innymi zorganizowaliśmy kilkudniowe kolonie dla dzieci z parafii. Zakończenie roku związane też jest z pracą nad rozliczeniami finansowymi, raportami, porządkowaniem dokumentów.
Z nowości: od lipca mamy nowego nuncjusza i jest to Polak. Tak więc jest nas troje, oprócz nas dwóch jeszcze siostra zakonna. Na dzień dzisiejszy nie mam kontaktu z żadnymi innymi Polakami. Jest ich zresztą obecnie bardzo mało. Kilka miesięcy temu była grupa około stu Polaków na kontrakcie. Spotykaliśmy się od czasu do czasu, ale wszyscy powrócili do kraju. Zakończyliśmy sesje księży diecezjalnych z naszym biskupem. Temat, który został wybrany na kolejne trzy lata duszpasterskie brzmi: ochrzczeni i wysłani jak ojciec Arsene Mell. Jest to duchacz początku ewangelizacji, który dany jest nam za przykład zaangażowania apostolskiego.
Wszystkim ochrzczonym – misjonarzom życzę obfitości łask Bożych, byśmy mogli z oddaniem i radością głosić Dobrą Nowinę.
W łączności modlitewnej
O. Marek Walkusz CSSp